Niebo było zachmurzone i zbierało się na deszcz.Paskudna pogoda, jednak ja tak nie uważałam.
Czasami fajnie było posiedzieć i popatrzeć jak krople ścigają się po szybie autokaru jednak teraz był dość mocniejszy od tych w Londynie.
Gdy próbowałam odczytać moje nieczytelne pismo ,co chwile słyszałam głosy przy moich drzwiach. Wszyscy przygotowywali się do show. Robili to jakby zaraz miał nadejść koniec świata a ja po prostu siedziałam w mojej garderobie sama.
Napisałam słowa do piosenki podczas dojazdu, a teraz ,zanim będe musiała zacząć się szykować ,chciałam znaleźć jeszcze pasującą do niej melodię.
Na szczęście od razu nasunęły mi się pewne akordy gitary ,które spisałam na czystą białą kartkę.
Cieszyłam się, że wena wróciła. Co by było, gdybym ją straciła? Nawet nie chce myśleć. Fani byliby niezadowoleni, ale wiem, że nadal by mnie kochali ,tak jak ja ich.
Gdy je spisałam, zamknęłam czarny notes i wstałam z wygodnej sofy. Podeszłam do lustra.
Miałam ślicznie spięte blond włosy przez moją stylistkę Becky a na sobie miałam czarne legginsy ,podkreślające moje coraz bardziej zgrabne nogi wyćwiczone razem z trenerem a do tego ubrałam biały sweter, który dostałam od mojej babci.
Dopóki woda sodowa nie uderzyła mi do głowy, starałam się nie nosić samych markowych rzeczy i nie jadłam tylko i wyłącznie w drogich restauracjach, dlatego dumnie nosiłam to co dostawałam od najbliższych.
Z moich rozmyślań wyciągnęłam mnie Becky, która wparowała do garderoby.
-Szybko skarbie, trzeba Ci poprawić jeszcze makijaż- uśmiechnęła się, wyciągając swoją duża kosmetyczkę- Musisz tam wyglądać nieziemsko, żeby Johnson mógł zagwizdać.
Zaśmiałam się i usiadłam na specjalnym siedzeniu naprzeciwko niej.
Jak zwykle ciemne włosy miała upięte w wysoką kitkę i ubrana była w wygodny dres "szczęścia", który zakładała, gdy malowała mnie na większe okazje. Ponoć, gdy go ma, lepiej jej się pracuje i robi lepszy makijaż, ale moge stwierdzić, że to nie prawda, bo piękny makijaż zrobi mi zawsze.
-Nie chce Cie martwić ,ale to tylko talk show ,nie randka- zamknęłam oczy ,żeby mogła poprawić cienie na oczach.
-Tak czy siak ,masz wyglądać bosko, tak, żebym potem słyszała: Wow! Claire ma świetną stylistkę! Muszę też taką mieć! Wow!- zajęła się rzęsami.
-Przecież już od dawna każdy wie, że jestes wspaniała w tym co robisz Be- zachichotałam.
-Chwila, chwila! Jaka Be? Be jak Beyonce? Mówiłam, żebyś mnie tak nie nazywała -zamarudziła.
-Dlaczego Be?! Przecież jesteśmy psiapsiółami na śmierć i życie! Psiapsióły mówia do siebie skrótami , nie?- zapiszczałam i zamknęłam ją w niedźwiedzim uścisku.
-Ej, dobra. Claire, puść mnie! Powietrza, pomóżcie ,błagam!- Becky oderwała się ode mnie a ja zachichotałam.
-Dosyć już tego ,wyglądasz świetnie -przyglądała mi się z dumą.
-Tylko świetnie? No dalej Be, nie bądź taka skromna- patrzyłam na siebie w lustrze.
-Nie nazywaj mnie tak, do cholery- moja stylistka sprzedała mi kuksańca.
Mimo iż była o wiele starsza, zachowywała się jak nastolatka i dlatego tak świetnie się dogadywałyśmy.
Zaśmiałyśmy się a do mojej garderoby wszedł operator kamery.
-Za 10 minut wchodzimy-poinformował mnie.
Westchnęłam i objęłam Becky.
-Obym tego nie schrzaniła.
-Nie schrzanisz, jesteś przecież Claire Price!-uśmiechnęła się.
Tak, jestem.
Huh, nie wierzyłam, że pisanie pierwszego rozdziału wyjdzie mi tak dobrze. Myśle, ze fabułe jaką wybrałam, jest bardzo orginalna i mam nadzieję, że nikt tego nie skopiuje :-)
Motywacją i uśmiechem było by dla mnie duże wsparcie z waszej strony i mam nadzieję, że znajdą się jakieś komentarze ;-) Nastepny rozdział za niedługo xx
Podoba mi się. Fajnie piszesz.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :)
@ThisIsEnd_